Lęki o przetrwanie w świecie dobrobytu

Lęk...
Męczy mnie znów  nieodparcie uporczywy lęk o to czy bede miala pracę.  Pracuję, przyszły tydzień mam zawalony masazami,nigdy nie zdarzylo mi sie bym nie miała zarobku a jeśli go nie miałam np z powodu choroby to zawsze miałam oszczędności. Nadal mam...i to na prawdę godne zadowolenia...jednak one nie koja tego pierwotnego lęku o przyszłość. Czy w przyszłości będę miala zarobek? Co jeśli  nie? Kim będę bez pracy? Wychowanie w nurcie sukcesu ma swoj ciężar.
A więc lęk byl zawsze... i zawsze była praca.
 Ale ostatnio sporo się zmienilo...narazie w mojej głowie..ale to juz wystarczy.  Lęk zaostrzyl sie i nabrał bardziej serio kształtu. Krzyczy i wije sie w mojej głowie
 Wszystko dlatego,ze postanowiliśmy z Piotrem zostać rodzicami. Jeszcze w ciazy nie jestem,to fakt,ale mamy juz dążenie  i pełna zgode na to...a to oznacza puszczenie pracy. Oddanie się macierzyństwu. Co chwile przychodzą do mnie potencjalne angażujące miejsca pracy...odmawiam jak szaleniec wszysykiemu. Jadę juz tylko na tym,co wypracowałam przez ostatnie 3 lata. Mozna powiedziec ze zwijam interes. I to jest przerażające...ale gdy piszę  o tym i uwidaczniam swój lęk to coraz silniej odczuwam tez ekscytacje i ciekawość. Po prostu moj umysł juz namacalnie czuje ta krawędź noża. To,ze przekraczam rubikon. Linię do tej pory nieprzekraczalna. Ze chce nie pracować. CHCĘ tego,a nie  będę zmuszona
 Chce kolejne 3 lata poświęcić dziecku,  permakulturze,snieniu,gotowaniu, spacerowaniu,spotkaniom z innymi matkami. Chce puscic pieniadze, oddać  to mężczyźnie. Oni mają zabawę z pieniędzmi. Też miałam ale zaczyna jakąś część mnie to już męczyć. Chce robić co innego. No ale boję się no...i ten post jest po to by  sobie trochę ulżyć. Bo przecież wszystko sie dalej toczy  i potoczy...no chyba że umrę ale to tylko koniec gry.Myślę, że jedyną receptą na ten lęk jest życie w teraźniejszości i wykonywanie jej zadań i wyzwań. Pracowanie najlepjej jak się da na dany moment i cieszenie się jeszcze z tej chwili gdzie wszystko jest jasne , znane a wyjścia ze strefy komfortu są niejako kontrolowane. Czuje stąpanie przeznaczenia po piętach i wyczuwam tez co się z tym wiąże.  Kolejna potężna inicjacja.ale takie jest życie wojownika.

Komentarze

Popularne posty